wtorek, 28 sierpnia 2012

Urlop

Od dwóch dni jestem na wyczekiwanym urlopie.Zamiast pakować torby przed czwartkowym wyjazdem siedzę sobie od rana do wieczora przy maszynie i kombinuję.Oczywiście robię sobie przerwy na kawkę oraz na przygotowanie szybciutkiego obiadku dla rodzinki . No bo jak mama ma wolne i żarełka nie ma? Nie do pomyślenia. I tak dzień mi mija między garami a maszyną a najzabawniejsze jest to ,że lubię robić jedno i drugie.
Jestem z siebie dumna i blada a dlaczego?Moje psiaki miały już dosyć zniszczone legowisko i zanosiłam się z kupnem nowego,ale gdzie tam zaczęłam grzebać w swoich zbiorach materiałów i co się okazało ,że mam super tkaninki na coś takiego.No ale jak do tego się zabrać , aby było to coś podobnego do kupnego?
I oczywiście poszłam na żywioł . Metodą prób i błędów, podpatrując zniszczony oryginał osiągnęłam szczyt mojego krawiectwa. Zajęło mi to tylko (lub aż) dwie godziny.Mój M nawet nie poznał , że to dzieło moich rąk .Był pod wrażeniem. Ja chyba też.
Miałam też zamówienie do wykonania od mojej córci . Wie, że lubię szyć poszewki na poduszki więc zamówiła trzy do swojego pokoju oraz trzy dla znajomej . Całkowicie zdała się na moją fantazję. Jesteśmy zadowolone z efektu , mam nadzieję, że nie tylko my. I to jeszcze nie koniec .Uszyłam też dla mojej mamy fartuszek kuchenny w kurki ale fajnie by było podarować Jej cały zestaw z rękawicą i podkładkami pod talerze,więc mam już plan na jutro. Zasypie Was dzisiaj zdjęciami.

podusie dla znajomej






podusie dla córci

tematyka trochę ogrodnicza więc i tło musi być naturalne






i coś dla moich psiaków







 Na koniec moja córcia dzielnie walcząca z przyszywaniem guzików.


pozdrawiam i idę się w końcu pakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz