poniedziałek, 17 października 2011

Odwiedzinki u rodzinki z nalewką w tle.

Bardzo długo się opierałam przed wyjazdem do rodziny - około roku.No i stało się.Zapakowałam rodziców i sprawiłam im taki to prezent z okazji imienin.Pojechaliśmy w trójkę do Kalisza "po drodze"odwiedzając sławetny Czacz.Czacz wieś ewenement w skali nie tylko naszego kraju ale i chyba Europy.To prawda co piszą inni po odwiedzinach w tym przybytku różności. Można tutaj kupić nie tylko antyki i starocie ale i też rzeczy współczesne z tzw.wystawek.Cała wieś żyje z handlu starociami.Niestety to co może odstraszyć zwiedzających (bo takich jest więcej) - to kosmiczne ceny.W sieci można kupić dużo taniej.Miejsce polecam do odwiedzenia tylko jako ciekawostkę i to przy okazji .

Szybko się uwinęliśmy i dalej do Kalisza droga była już bez przystanków.
No i zaczęło się: serdeczne powitania ,uściski,całusy a nawet i łzy wzruszenia.Odwiedzin ciotek,wujków,kuzynostwa nie było końca.Wszystkie przesympatyczne i bardzo rodzinne.U każdego
obiadki ,kolacyjki ,ciasteczka i malinowa naleweczka.To co zjadłam i wypiłam powinno mi wystarczyć na cały tydzień a to wszystko tylko w ciągu 2 dni pochłonęłam.Wieczory upływały na wspominkach ,oglądaniu zdjęć.Nawet nie wiedziałam,że mam tak liczną rodzinkę.Niektórzy widzieli mnie pierwszy raz (i ja ich też) ale jakbyśmy się znali od zawsze.Oczywiście powstały też plany następnych odwiedzin,więc na łamach mojego bloga zapraszam teraz do siebie. Na odjezdne oczywiście otrzymałam od wujostwa dwie duże butelki słodziutkiej naleweczki z malin.Zawsze gdy będę się nią delektować pamięcią będę wracać do Kalisza .




W drodze powrotnej nie wolno ominąć Zamku Czartoryskich w Gołuchowie.Przepiękny zamek z ciekawymi eksponatami.Polecam skorzystać z usług przewodnika-pokaże i opowie na pewno więcej i ciekawiej niż tylko korzystając z broszur.

Izabella Czartoryska  Pani tego zamku.




Wróciłam do domu zmęczona podróżą ale bardzo zadowolona z wyjazdu.Muszę kiedyś zaciągnąć mojego męża i dzieci do Kalisza.Do zobaczenia następnym razem moja rodzinko.Piję wasze zdrowie malinową naleweczką.

niedziela, 16 października 2011

Kocia mama

Niedawno dostałam kotkę z małymi .Nikt się nie spodziewał, że kotka na zmianę miejsca bytowania tak drastycznie zareaguje.Pozostawiła kocięta na pastwę losu.I cóż miałam zrobić? Musieliśmy się zająć maluchami-całą piątką.Wszyscy przejęli się losem sierot i podjęli wyzwanie zastąpienia im kociej mamy, dopóki nie nauczą się jeść same.Bardzo przydatne okazały się strzykawki prosto z apteki .