wtorek, 3 lipca 2012

A miało być ...

łatwo ,lekko i przyjemnie - niestety nie było,a mam na myśli pomysł naszej koleżanki na spędzenie niedzieli.
Po niedzielnej wyprawie kajakowej dopiero dzisiaj odzyskałam czucie w rękach.Przez prawie dziewięć godzin siłowaliśmy się z naturą naszej Odry i jej dorzeczy.Wprawa zaczęła się całkiem lajtowo lecz już po sześciu godzinach ciągłego machania wiosłem każdy z nas miał już dosyć.Z utęsknieniem czekałam na znajomy brzeg z którego wypływaliśmy.Byłam wściekła ,że bez przygotowania fizycznego dałam się wkręcić w taką eskapadę.Dzisiaj gdy zmęczenie już minęło i bóle tego i owego i tak relacjonując już na zimno ,to chyba nie było tak źle, ale tylko trochę za długo.Oprócz tych bóli naprawdę można też dopatrzeć się pozytywów.Poznałam fajnych ludzi z pasją,poznałam ciut ciut naszą Odrę i jej potęgę ,poznałam swoje słabości.Podsumowując to było dobre nowe doświadczenie.Dzięki Ci moja koleżanko ,następnym razem też płynę!( ale nich będą to trochę krótsze trasy ).I na dowód tego ,że też tam byłam trochę fotek z aparatu mojej koleżanki.
gotowi, do startu ,start







pozdrawiam wszystkich zapaleńców kajakarstwa .
Ps.data na zdjęciach jest trefna 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz