Moje" psiapsiółki "pobieliły trochę podniszczone meble wiklinowe.Uważam ,że wyszło całkiem fajnie.
piątek, 4 maja 2012
Ptasi Dwór
Mogło by się wydawać ,że pogoda jaką nam zafundowała matka natura będzie nastrajała do słodkiego leniuchowania.Niestety to też za jej przyczyną musiałam cały słoneczny weekend walczyć z moją roślinnością na Ptasim Dworze.Oczywiście jestem na pozycji straconej ,bo z jednej strony kończę plewić a z drugiej już znowu wyrasta.I tak można bez końca zwłaszcza jeżeli nie chce się używać chemii i mimo wszystko lubi się grzebanie w ziemi.Koniec końców jestem zmęczona ale bardzo zadowolona.
Ten śliczny majowy weekend przyniósł mi też miłą niespodziankę.Naprawdę mogę liczyć na moich przyjaciół.Walczyli ze mną z pełnym zaangażowaniem.Dziękuję Wam bardzo i wiem ,że mogę na Was polegać.Mogłam zrobić kilka fotek jak walczyliśmy lecz ferwor prac przysłonił chęć tworzenia dokumentacji.Dzisiaj za to na spokojnie pstryknęłam efekty naszej pracy.
Mam jeszcze mnóstwo zdjęć ale nie będę Was zanudzać.Teraz leżę w domku,piję kawkę z pilotem w ręku .Totalne lenistwo ,ale tylko dzisiaj bo już jutro ...
Miłego wieczoru.
Beata
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ależ u Was jert cudnie! No przy takiej powierzchni to się można po łokcie urobić! Ale przecież warto :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!